Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/015

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  5  —

śpisz, drugie gubisz w ciemnościach, badając niebezpieczne ich głębie; zrywasz się na lada szelest: chwytasz za karabin, gdy pies zawarczy i zjeży sierć na karku.
Krótko mówiąc podróżujesz, jak prawdziwy mężczyzna; wszystkie pierwiastki twéj dzielności, niezmarnowane życiem miejskiém, wchodzą w grę z niebezpieczeństwem. Wszystko co się staje, staje się przez ciebie, dzięki twemu męztwu, energii i przezorności. Ani na chwilę nie możesz być biernym. A przytém jeszcze jedno: nietylko przypatrujesz się, ale odkrywasz. Przyznacie mi; że jedynie taką podróż można nazwać podróżą prawdziwą, czynną i twórczą.
Całe dni i miesiące takich podróżniczych warunków miałem teraz przed sobą, ponieważ owe góry: Tamiscal, Santa - Ana i San - Bernardino, w które przedostałem się po wielu usiłowaniach, leżą poza ucywilizowanym kalifornijskim pasem. Ów pas ciągnie się z północy na południe, brzegiem morskim od Oregonu, aż do miasta San-Diego, leżącego prawie już na granicy między właściwą Kalifornią a tak zwaną Lower-Kalifornią, półwyspową i należącą do Meksyku. Na północy, zwłaszcza koło San-Francisco, ów szlak cywilizowany szeroki jest i obejmujący cały kraj od Oceanu Spokojnego aż do grzbietów Sierra-Nevada, stanowiących granicę od złotodajnéj, ale posępnéj i pustynnéj Nevady. Kraj w tém miejscu dobrze jest zaludniony,