Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.3.djvu/016

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  6  —

nie gorzéj nawet niż Królestwo Polskie. Śliczne doliny, leżące między pasmami gór środkowych, jakotéż i same góry, pokryte są siedliskami ludzkiemi. Gdym kilka miesięcy temu patrzył o wschodzie słońca ze szczytu Mount-Diablo, na okolicę leżącą u nóg moich — z różowéj mgły porannéj wynurzyła się z jednéj strony szmaragdowa toń morska zatoki, z mnóstwem masztów, żagli i różnobarwnych chorągiewek; z drugiéj cały kraj budzący się ze snu, ale tak wdzięczny, że chyba i szatan nie kusił piękniejszym ze szczytu urwiska Chrystusa. W zielonych dolinach błyszczały złote i srebrne taśmy wijących się strumieni; na dolinach, miasta pełne wież, których iglice i gałki całował pierwszy promień wschodu: więc ogromne San-Francisco, mniejszy Oakland, Heywards, Benicia, kalifornijski New-York, Brooklyn, San Leandro, Sant-Mateo, Valleio, Martinez, San Pablo, z drugiéj zaś strony stołeczne Sacramento, oblane czerwonemi falami rzeki tegoż nazwiska.
Z saméj już ilości wymienionych miast, leżących w promieniu oka naokoło Mount-Diablo, możecie miarkować, jak kraj obficie w tych miejscach jest zaludniony. Gdyby nie niebo dziwnie błękitne nad moją głową, gdyby nie zbyt ciepły oddech porannego wiatru; gdyby nie kolibry i wielkie złote motyle wijące mi się nad głową: gdyby nakoniec nie Feb zbyt palący i promienny, co wszystko już wpół - zwrotnikową krainę zdradzało, mógłbym