Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie sposób wypowiedzieć, ani opisać całego uroku, jaki stepy mają na wiosnę, gdy słońce potopi śniegi, ziemia przesiąknie nadmiarem wilgoci, wszystkie strumienie (kryki) wystąpią ze swoich łożysk i zalawszy, płytko ale szeroko, ogromne przestrzenie, przeświecają rzeźwą wiosenną wodą wśród traw i zarośli. Wszystko wówczas wzrasta prawie w oczach, strzela pękami i rozkwita. Step wydaje się, jak jeden stubarwny dywan. Więc najprzód wszystkie szlaki, któremi przechodziły wozy, porastają ślicznym kwiatem barwy złotawo-żółtéj, który tam tylko wyrasta, gdzie ziemia była stratowana kopytami i gdzie padł na nią nawóz zwierzęcy. Szlaki te, niby złote wstęgi, wiją się po całym stepie: to rozchodzą się, to kołują, to znowu krzyżują ze sobą, i wreszcie nikną w oddali. Gdzieniegdzie step porasta jakby bylicą wysoką, cienką, o kwiatkach srebrnych i drobnych jak perełki, które to podobieństwo powiększają jeszcze kropelki przezroczystéj żywicy, zwieszające się na nich ku ziemi; w inném miejscu tuż obok białych barw, błękitnieją wielkie dzwonki stepowe, koloru naszego habru; daléj gatunki rozchodników i rosiczek, mienią się i pstrzą, to żółto, to czerwono; miejscami całe przestrzenie zajmują dzikie tulipany. Tam znów szczególne kwiatki, podobne do dzbanuszków i zawierające świeżą wodę, a raczéj rosę nocną, pochylają gościnnie ku podróżnikowi pełne naczyńka. Nakoniec, mnóstwo kwiatów, o barwie jednakiéj lub nakrapianych, mnóstwo powoi mieni się i plącze wśród traw, wikła się ze sobą, tłoczy się, wyrasta, jedno na drugiém kwitnie, cieszy się, kocha, szaleje, słowem: prawdziwy potop roślinności znanéj i nieznanéj, tysiącznych nazw i gatunków. Wszy-