Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom II.djvu/368

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie miały celu by go miłować y zażyć z nim rozkoszy, ani umknąć królowi towarzystwa. Ha! ileż iest białych głów, które przypomagaią sobie temi zdradami ieno poto, aby pokryć swoie miłoście, iakie maią z tym abo z owym, powiedaią o nich co naygorsze, dworuią z nich przed światem, a zasię potaiemnie nie strzegą tych pięknych pozorów, y to się nazywaią zdrady a podstępy miłośne.
Znałem iedną barzo wielgą panią, która, uźrzawszy iednego dnia swoią córkę[1], iedną z naypięknieyszych we świecie, iż popadła w strapienie miłośne, z przyczyny pewnego szlachcica, do którego iey brat miał złość, owo miedzy inemi mowami ta matka iey rzekła: „Ha! moia córko, nie miłuy tego człowieka; toć to iest szczyra niezguła a niedźwiadek! a szpatny! podobien iest wierę piekarczykowi wsioskiemu!” Córka poczęła się śmiać y też sobie zeń dworować, y przyklaskiwać rzeczeniu macierzy, y przyznawać podobieństwo do piekarza wsiosskiego, żeby mu ieno wdziać czerwoną czapkę. Wszelako używała go cichcem, ba po nieiakim czasie, około pół roku, porzuciła go y wzięła inego.

Znałem siła białych głów, które mówiły co mogły nagorszego na one damy miłuiące niżey swego stanu, iakoto swoich sekretarzów, służków, pokoiowych, y ine nikczemne osoby, y mierziły sobie przed światem takie miłowania gorzey trucizny; wey oddawały się mu tyleż, ba więcey, co ine. Y to są owe chytrości niewieście, tak iż zgoła przed światem gniwaią się na nich, lżą ich a wygrażaią; pokryiomu wszelako wygadzaią sobie z niemi do smaku. One białe głowy tyle znaią wszelakich ohy-

  1. Małgorzata do Valois i p. de Martigues?