Strona:PL Pierre Brantôme - Żywoty pań swowolnych Tom I.djvu/237

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czym ściągnął na się taką nieprzyiaźń pań ówczesnego dworu, iż, uczyniwszy sprzysiężenie y za zgodą królowey, wzięły przedsię iednego dnia go ochłostać, y odarły go z szat do goła; wżdy kiedy były gotowe go ćwiczyć, prosił ie aby przynamniey ta która iest nawiętszą k...ą ze wszytkich zaczynała pirsza: każda, ze wstydu, nie śmiała zacząć; owo tym strychem wykręcił się sianem od bizuna. Widziałem historyią o tem przedstawioną na starym dywanie w dawnych meblach Luwru.
Toż udał mi się y ów kaznodzieia, który, każąc iednego dnia przed godną kompanią, podczas gdy hańbił obyczaie niektórych białych głów y ich mężów cirpiących bydź od nich rogalami, począł wołać: „Tak, wżdy ich znam, wey ich widzę y hnetki rzucę te dwa kamienie na głowę nawiętszych rogalów w kompaniey;“ toż gdy udawał iż ie rzuca, nie było mężczyzny na onym kazaniu aby nie spuścił głowę, abo nie wystawił naprzód płaszcza, kapuzy abo ramienia iakoby chroniąc się od ciosu. Przedsię ów, powstrzymuiąc ich, rzecze: „Nie mówiłżem wam? mnituałem iż iest dwóch abo trzech rogalów na moiem kazaniu; ale, wedle tego co widzę, niemasz ani iednego któryby tu nie miał rogów“.
Owo, cobądź mówią ci zbytnicy, bywaią barzo cnotliwe a poczciwe białe głowy, które, gdyby przyszło wydać bitwę odmiennym od nich, wygrałyby, nie dla liczby wierę, ale dla cnoty która zwalcza y pokonuie z łatwością adwersarzów.
Y, ieśli ów rzeczony mistrz łan z Mung gani te które są k...ami z woley (iako tamten ie nazywa), mnimam