A teraz skrzypce!... Cyganie graj żwawiej!
Płacę ci szczodrze!... graj!... niechaj utonie
Smutek mój cały w skocznych dźwięków łonie!
Niech wie wesołość! tak się madyar bawi!
Petöfi, ty się nie boisz wcale
Żeby się kiedyś miały twe bary
Uginać z trudu, pod temi dary
Któreć los ześle w szczodrym zapale.
Za całe wienie twoje widocznie
Los ci dał tylko tę lirę twoją,
I dźwięki w jakie dłonie twe stroją
Jej struny łzawo, tęsknie lub skocznie.
Przypuść jednakże że wieszczki słowo
W ten sposób mówi do ciebie z nieba:
„No cóż, mój synu, czego ci trzeba?
Mów, ja dać wszystko jestem gotową.
„Ja cię mych wdzięków czarem przystroję,
I dam ci dar ten nieoceniony,
Że co zażąda twój wiersz natchniony,
Spełni się zaraz i będzie twoje.
„Jeżeli pragniesz sławy, rozgłosu
Niech każdy wiersz twój w laur się zamieni,
Petrarki wieniec niechaj ocieni
Twe czoło godne takiego losu.