„Teraz jedźcie! mam już dość połowu!"
Więc ruszyli, — on ich wstrzymał znowu.
Gdy woźnica stanął przestraszony,
Rzekł: „Na zbójcę-m widać nie stworzony...
„Swe pieniądze weźcie nazad, panie".
Oddał złoto. Pan spogląda na nie,
I zdziwiony nawet go nie tyka,
Myśląc że to żarty rozbójnika.
Lecz to nie był żaden żart Stefana,
Rzucił łupy, odszedł precz od pana,
Poszedł dalej, poświstując w drodze,
Choć go straszna boleść gniotła srodze.
Dokąd śpieszył tak?... Nie pytał drogi,
Szedł wciąż prosto, gdzie go niosły nogi,
Nie dbał czyli z kraju czy do kraju,
I tak przyszedł aż nad brzeg Dunaju.
Los chciał, że to było w miejscu takiem
Gdzie miał chatę kiedyś, był rybakiem,
Zkąd na wyspę się przeprawiał do niej,
A więc westchnął i twarz ukrył w dłoni.
„Lidi! Lidi! czemuś mnie zdradziła!...
Może ty już dziś, gołąbko miła,
Opłakałaś swoją ciężką winę
I męczarnie te od których ginę?...