Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   25   —

Pamiętaj bowiem, żeś jest prochem;
I w proch się znów obrócisz!
ŚMIERĆ:
Ot — to jest wyrok Boski!
Niech będzie ci przestrogą!
Ja dziś go jeszcze nie dokonam,
Odwłoka jest potrzebną;
Lecz, żebyś zawsze pomnym był
Swej winy, weź to pismo! (wychodzi).
BALTAZAR:
Ja prochem? Ja, com panem Babilonu,
Którego ludy mienią nieśmiertelnym,
Na cześć którego wznosi świat ołtarze,
To żarty, bajki, to smalone duby,
Ułuda to i wymyślone brednie!
O Bałwochwalstwo, słynna moja pani,
Czyś ty nie boską w swoim Babilonie?
MYŚL:
Me serce ku niej jak kominek płonie.
BALTAZAR:
Czyś ty nie wieczną, dumna ma Próżności?
MYŚL:
To moja luba w smutku i radości.
BAŁWOCHWALSTWO:
Ciekawam, co to pismo w sobie mieści,
Że jego myśli tak się niem zajęły.
PRÓŻNOŚĆ (Baltazarowi pismo to z ręki wyrywając):
Zobaczmy więc!
MYŚL: Ach tak, myślałem sobie.
Że płocha ty Próżności
Dokażesz swej chytrości
I skradniesz pamięć śmierci.