Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   24   —

MYŚL (do siebie):
Ciekawy to paniczek!
ŚMIERĆ:
Jak dzień, o Królu, ziemię tę oświeca,
Tak jam jest nocą, która ją zaciemnia;
Ja tak przychodzę, jak przychodzi dzień,
Nie pytam się, czy tobie się podoba.
— Jak dzień tak noc swą własną chodzą drogą.
BAŁWOCHWALSTWO:
Lecz kimże — kimże on, że słowa jego
Tak odwróciły od nas Króla myśl?
MYŚL (do siebie):
Och, jak ja głupim, żem go przyprowadził!
BALTAZAR:
Lecz czego chcesz ode mnie, ty upiorze?
ŚMIERĆ:
Ja wierzycielem twym — a jako taki
Od ciebie żądam tylko swego prawa.
BALTAZAR:
Co? prawa? ty? — Co ciebie ze mną wiąże?
ŚMIERĆ:
Tu z tego pisma możesz to wyczytać.

(podaje mu książkę).

BALTAZAR:
Ach, to jedna z owych ksiąg,
Co z sobą Żydzi — niewolnicy
Przynieśli z Jeruzalem. — Pozwól!

(czyta):

Aż wrócisz, o człowiecze,
Do ziemi, z którejś wzięty,
Jeść będziesz chleb swój
W czoła pocie!