Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Dramata (1887).djvu/277

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Don Arias. Nie sprzyja szczerze
I zdradliwe to kochanie
Radzić na złe. — Więc zaniechaj.
To, co było krzywdą, niechaj
Nadal krzywdą pozostanie.
A byłoby stokroć gorzej,
Gdybym utraciła prawo
Wołać, że mię zelżył krwawo.
To zaś i wam nie przysporzy
Chwały.

Arias.

Dobrze, — niech się stanie.
Twa niewinność dla mnie święta.
Toż ma wiara nieugięta
Na każde wasze wezwanie
Świadczyć jéj gotowa orężem.
Już to pewnik niezawodny:
Nigdy zalotnik niegodny,
Zazdrośny, zostawszy mężem,
Nie skryje się niebios karze.
Że rozumne to przysłowie
Niech sam don Gutierre powie,
Bo kiedy rzuca potwarze,
I kiedy węszy dom cudzy,
We własnym wstydu nie czyta.
Ha, ha, wkrótce się dopyta,
Co u niego czynią drudzy.

Leonora.

Don Arias, próżno tém licem
Drwiącém skłonić mię się silisz,
Bo łub kłamiesz, lub się mylisz.
Don Gutierre jest szlachcicem,
Co nie zarumieni czoła,
I — na Bóg żyw — każdéj chwili
Czy językiem dumnym, czyli
Szpadą bronić się podoła.
Człowiek, co honor uzdrowi
Stalą, milczenia nie sprzeda,
I co się pokrzywdzić nie da
Kastylskiemu infantowi!
Jeśli sądzisz, że obmowa
I pochlebstwo siecią będzie
Na mnie, — seńor — jesteś w błędzie.