Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Życie snem.djvu/118

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Astolf

Zawieśmy festyny świetne,
Któremi serce szlachetne
Następcę we mnie czcić chciało.
Polsce to będzie za mało:
Dzielność mą pokazać muszę:
Zyskam ich, kiedy ich skruszę.

Bazyli

Nie! nie uniknie nikt losów
Ani ich wiedzą nie wstrzyma,
Kto grom chce zgasić niebiosów?
Ratunku przed gromem nie ma.
Czem chciałem zakląć nieszczęście
To na mnie, na państwo moje
Powraca, podnosząc pięście...
Tym pięściom ja nie dostoję.

Estrella (wchodzi)

Jeźli obecność twa, panie,
Burzy uśmierzyć nie zdoła,
Stracone państwo! Dokoła
Gwar, ścisk, krzyk i zamieszanie,
Walą się ludu bałwany
Krwawej pragnące kąpieli,
Domów druzgoczą się ściany,
Ruiną miasto się ścieli,
Grobem się stanie rycerzy
Wściekłość, co w ludzie się szerzy,