Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 44 —

dzicie kochany Majerku, że miałem gdzieś dalej pilny interes i chciałem trochę pojechać kłusem, ale to mizerna szkapa, choć wszystkie żebra na nim można porachować, nagle tak zdziczał i takim pędem puścił się w drogą, że aż dopiero w Grzybnie ludzie go przytrzymali. Myślę sobie: z powrotem pójdziesz mi lepiej, bo ci ta jazda pewnie w starych kościach utkwi, że niemi ledwo zawleczesz się do do domu. Nie zaskwierałem mu nic i szczęśliwie wrócilim aż do Nowych Stablewic, choć się wlekł jak krowa, kiedy ją na targ się zajma.
W Nowych Stablewicach stanąłem na chwilę i zabawiłem się u znajomych, a ogiera tymczasem przywiązałem do wierzby na drodze, bom był niedaleko. Tam jakoś głęboko się zadumał, bo kiedy wróciwszy wsiadłem na niego i chciałem jechać dalej do domu, tylko łbem potrząsnął i stanął jak wryty na miejscu. Musiałem zejść i z wierzby urznąć spory biczyk, ale i to lekarstwo nie pomogło. Chciałem go wziąść za cugle i poprowadzić, ale tylko zęby wytrzeszczył