Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 31 —

śniej zapukał w drzwi do izby pomieszkalnej, nikt mu nie otworzył ani nawet się nie odezwał. Otworzył przeto drzwi sam i śmiałym krokiem postąpił naprzód. Stanąwszy w pośrodku izby okiem powiódł do koła siebie. Łóżka nie posłane i wiechcie słomy na podłodze pomięszane z innym brudem, leżącym tam może już od tygodnia, sprzęta mizerne i poniszczone pełne brudu i kurzawy, szyby u okien powybijane, to pozatykane łatami, to wolny przewiew powietrzu dozwalające, wszystko to odurzyło go jakoś i dziwnie uczyniło niespokojnym.
— Źle się tu dzieje, pomyślał sobie w duchu, licho widzę gospodarują nie tylko w podwórzu, ale i w domu. No cóż robić — może dziewczyna nie winna. — Ale jakoś niewidać nikogo — ttzeba zajrzeć do izdebki — i odważnie uchylił drzwi poboczne.
W tem nagle usłyszał: uch: i przelękniona Franka, w podartej, brudnej spódnicy i nie bielszej koszuli, z włosa-