Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/25

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 21 —

— Ale co to? Czy go pobili?
— To starego Michała z Unisławia syn Michał, żono; ba, z Unisławia.
— Czy to jakie nieszczęście się stało? dalej pytała pani Zarębową, ciągle z niedowierzaniem patrząc na kawalera.
Michałek zczerwieniał na twarzy jak burak, bo o tem nawet nie pomyślał, że był zdyszony i oblany potem, że nogi pod nim się trzęsły i że ubiór jego poszarpany był nielitościwie, że koszula poplamiona była brudem a na głowie rozjeżonej bujały się niewstrzymane kapeluszem włosy, jak dorastające chrósty w lesie, kiedy wiatr niemi pomiata.
— A toć, ba, powiedział Zaręba, nieszczęście się stało, katać nie. Szkapa go ubiegł i byłby z nim pojechał het het aż do Ameryki, alem go przytrzymał, a toć, przy polu naszym na drodze.
Kobieta uspokoiła się widocznie i rękę białą a pulchną podała na przywitanie Michałkowi, który ją z uszanowaniem pocałował. Potem weszli do izby mieszkalnej, skromno ale porządnie