Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 17 —

— stanął. Michałkowi jakoś raźniej na sercu się zrobiło, zdawało mu się, że na nowo na świat się urodził, że to, co minęło dopiero było snem okropnym strasznym.
— A gdzie Pan Bóg prowadzi spytał się głos, który miłe znalazł ucho w łonie Michałka. Zdawało się biedakowi, że to aniół przybył mu na pomoc. —
— Szukam żony, — mimowolnie wypowiedział głosem, w którym się wyraźnie odbijało wzruszenie wewnętrzne.
— A czy uciekła? jakoś z żalem ciekawy nieznajomy się zapytał.
Michałek otworzył oczy, a przetarłszy je porządnie ręką, ujrzał przed sobą słusznego wzrostu mężczyznę w włościańskim ubiorze, którego twarz zdawała mu się być bardzo znajomą.
— Adyć ja chcę sobie dopiero szukać dziewczynę, cobym się z nią żenił.
Człowiek pokiwał głową. — Ale czemu to w takim pędzie! A czy to rzecz taka nagła! Toć jechaliście, jak gdyby.