Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Wyprawa po żonę.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 10 —

wietrzyka, wydawając razem z kwiatkami polnemi i zieloną murawą ową woń miłą, która tak rozkosznie napawa serce i duszę. Słońce jasnym i nieprzerwanym blaskiem spoglądało na cichy obraz szczęścia i spokoju, malujący się wymownie w bogato wyposażonej przyrodzie.
— Gorąco dziś ogniście, bąknął sobie Michałek pod nosem, przechodząc mimo plebanii. Zdałoby się zajrzeć do karczmy na szklankę piwa, a potem nieszkodziłoby też łyknąć jednego co bym był śmielszy, jak stanę u Zarębów w Nowych Stablewicach. Potem byłoby też dobrze wziąść kilka cygar na drogę, abym wyglądał trochę lepiej po kawalersku — no wstąpię do karczmy!
Poczciwy Majer, arendarz karczmy przyjął Michałka z wyrazem kłopotu na twarzy — Michałek usadziwszy się wygodnie za stołem, zażądał piwa a usłuszny żydek prędko usłuchał. Zapaliwszy potem cygaro, i pociągnąwszy potężnie z szklanki, Michałek aby nieuniknionej rozmowie z Majerem nadać swobodny