Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Odgłos z za morza.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wreszcie Kuba nadjeżdża. Strach ją zwolna omija,
Za to zaczyna się dąsać, syczy niby żmija
I z daleka już Kubie grozi pięścią i woła:
“A ty chłopie niecnoto, bałamucie niewarty
Tłuc po mieście się nocą, takie to twoje żarty,
A może nawet bawiłeś wśród rozpustnic tam koła?”

Milcząc Kuba jej ciężar sukna w miechu podaje.
“To dla ciebie, żoneczko, z tego ci się wykraje
“Pięknych sukien, fartuchów i chusteczek nie mało.
“Opóźniłem się w mieście, potem w lesie zbłąkałem,
“Ale za to dla ciebie ten podarunek kupiłem.
“Więc nie gniewaj się dłużej! Co się stało to stało!

Żona sięga do miecha, patrzy potem blednieje,
“A człowieku nieszczęsny, co z tobą się dzieje.
“Czy zakładać na farmie handel chcesz towarami?
“Zaraz jedź mi do miasta, a nie wracaj mi prędzej.
“Aż tak głupio wydanych nie przywieziesz pieniędzy
“Rzekła, wróciła do domu i trzasnęła drzwiami.

W mieście u Engelmana wielki rozruch się dzieje
Snać po odjeździe Kuby wkradli się chytro złodzieje
I towarów gromadę niespostrzeżeni zabrali.
Siedzi kupiec nad księgą, swoją stratę rachuje,
Klnie i wzdycha, a potem ręce załamuje,
Klnie i wzdycha nad księgą i rachuje dalej.