Strona:PL Paweł Gawrzyjelski - Odgłos z za morza.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Mija noc i już zorza nowy dzionek zwiastuje,
W składzie u Engelmana ktoś się zwolna wzruchuje,
Siada, oczy przeciera nie wie, co się z nim stało,
Siedzi, drapie się w głowę, długo coś medytuje,
Potem z wolna, co zaszło i gdzie bywa, pojmuje:
Lecz co znaczy to sukno, co mu łożem być miało!

“Ach mój Boże kochany”, Kuba woła w kłopocie,
“Jużci sukno kupiłem w mej wczorajszej głupocie
“I teraz zabrać do domu dla kobiety trzeba!
“Gdyby łokci choć z dziesięć, ale taką gromadę!
“Ach, co pocznę! Do kogo udać tu się w poradę?
“Istnie piorun uderzył z wysokiego nieba!”

Bierze sukno, w miech kładzie, mruczy, jęczy i wzdycha,
Potem od drzwi zasuwę z cicha i zwolna odpycha,
Siodła szkapę, miech dźwiga i do domu jedzie,
W głowie ból co nie miara, a choć szepce pacierze
Straszna gorycz mu w sercu wszelki spokój bierze:
Ach, jak w domu u żony dzisiaj mu się powiedzie!

W domu pani Kubowa niespokojną noc miała,
Weśnie męża w przemocy dzikich zbójców widziała,
I do rana trapiły ciężkie mary niebogę.
Potem zrywa się z łoża, spieszy zakłopotana
Na dwór, staje przy płocie, i tam łzami zalana
Śledzi okiem badawczem, czy nie jedzie kto drogą.