Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/281

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przybrała ten sam wyraz jaki miewała w dniach złych?
W każdej innej okoliczności Ewelina zatrzymywałaby się przy tem pytaniu, jak przy tylu innych podobnych, w ciągu ostatnich dziesięciu miesięcy. Ale stwierdzenie zgodności między mężem a d’Andiguier’em, przyzwyczaiło ją od dni kilku do łączenia w myślach tych dwóch posiadaczy groźnej tajemnicy, która ciążyła nad nią, i stało się, że rozproszone pierwiastki jej ostatnich obserwacyj, zbliżyły się i przyoblekły w ciało: najpierw rozumowanie jej z powodu smutku d’Andiguier’a i możliwej jego przyczyny — potem refleksye nad zmianą stosunku obu mężczyzn i osobliwość porozumienia, które kazało się domyślać takiego zupełnego zwrotu u d’Andiguier’a, wywołanego czemże, jeżeli tą samą przyczyną, jaka powodowała ów smutek; — wreszcie, oczywistość zmieszania męża, gdy weszła do buduaru i zastała go z tą fotografią... Z przyczyn dla niej niepojętych w stopniu. jakiego wcale objąć nie mogła, tajemnica, dokoła której błądziło jej milczące, badanie, miała związek z jej matką.
— To niepodobna — powiedziała sobie niezwłocznie. — Stefan jej nie znał...
Postawiła fotografię również gwałtownym ruchem, wymawiając pocichu te słowa. Ten niezbity zarzut odniósł chwilowe zwycięztwo nad pracą, jaka dokonała się już nieświadomie w jej mózgu. Pomyślała: „Oszalałam chyba, doprawdy.:.” — i, chcąc ostatecznie odpędzić myśl, która wydała jej się zupełnie choro-