Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dały mu się jeszcze subtelniejsze i słodsze, a odcień jasnych włosów bardziej jedwabisty, a rysunek czoła szlachetniejszy, linia nosa delikatniejsza, cudniejsze usta z wargami wypukłemi, które w kącikach opadały nieco i tworzyły zmarszczkę, nadającą wyraz goryczy niemal, czarowniejszy ciemny lazur źrenic, przed chwilą przez łzy zamglonych, świeższa, przezroczystsza cera, zaróżowiona tak delikatnie napływem młodej krwi. Suknię miała na sobie liła fularową, a ze stanika, nieco wyciętego w górze, wychylała się szyja wątła jeszcze, ale przedziwnie zarysowana. Każdy ruch Antoniny nacechowany był tą niewysłowioną giętkością, która najlżejszemu poruszeniu nadaje piętno dystynkcyi wrodzonej.
Siedzący naprzeciwko niej młodzieniec. któremu przeznaczony był ten kwiat wykwintu, uosabiał twarzą, postawą, zuchami, sposobem oddychania, siedzenia, jedzenia, patrzenia najrozpaczliwszą pospolitość. Byłto mężczyzna już dosyć otyły i ciężki, o którym nikt nie mógł powiedzieć, że jest brzydki, bo miał rysy dosyć regularne, a nadto nacechowany był piętnem zdrowia i siły. Ale gminność jego była taka niemiła i taka widoczna, że przejęłaby wstrętem człowieka nawet mniej stronnego, niż był nim już wówczas Filip. Dziedziczna chłopskość objawiała się w najlżejszych ruchach tego jegomościa. urobionego zbyt widocznie z grubego materyału ludzkiego. Wielkie stopy w trzewikach lakierowanych, których fason psuły tylko, stały na ziemi niezgrabnie, dłonie włochate obchodziły się brutalnie z nożem i widel-