Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cem. Czy pospolitość zewnętrzna tego plebejusza, który wyglądał we fraku jak człowiek odświętnie wystrojony, odpowiadała pospolitości wewnętrznej? Filipowi przeznaczonem było dowiedzieć się później, że tak. Miał się również dowiedzieć, jaką męczennicą miłości dziecięcej stała się panna de Montéran, zgadzając się na to małżeństwo.
Była to historya bardzo tragiczna i bardzo prosta zarazem: Monteran’owie, zrujnowani, oddawali córkę bogatemu durniowi, którego to subtelne dziecko pociągało przez sam kontrast; kierowała nim też wszakże i próżność, chciał swoje chłopstwo połączyć z prawdziwem szlachectwem. Panna de Montéran zaś przystała na małżeństwo, bo wiedziała, że środki rodziców są wyczerpane i że, mając majątek, będzie mogła z kolei dopomódz im, spłacić ich długi, ułatwić im życie.
D’Andiguier odgadł odrazu ten dramat rodzinny, skoro tylko porównał młodą parę i przypomniał sobie okrzyk rzucony przez narzeczoną, gdy mniemała, że jest sama, owo: „Och! mój Boże! mój Boże!”, w którem brzmiał taki gwałtowny bunt całej jej istoty, przeciw czemu, jeśli nie przeciw temu związkowi? Znał Montéran’a oddawna i, jakkolwiek nie bywał nu niego w domu, wiedział z opowiadań kolegów, jakie Montéran prowadził kosztowne życie, jak grał i trwonił pieniądze. To samo już wystarczyło, by naprowadzić Filipa na ślad prawdy, a ostatecznie wyjaśniły mu położenie słowa lekkomyślnego ojca, który poobiedzie wziął pod rękę dawnego kolegę z bulwarku d’Orsay i zaczął wygłaszać hymny pochwalne na