Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/197

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opuszczać, a obawiała się zabrać mnie z sobą. Byłam wątła, bała się dla mnie zmęczenia, jedzenia hotelowego, zmiany klimatu. Czy ja wiem? Na rok przed śmiercią mówiła jednak o podróży. Miałyśmy jechać z naszym starym przyjacielem. Potem puściła go samego... Byłam całą treścią jej życia. Poświęciła dla mnie wszystko.. Przezemnie nie chciała wyjść powtórnie zamąż. A była taka piękna!... Co jabym za to dała, żebyś ją był znał!... Taka piękna i taka czarująca!... Miała w sobie nieprzeparty urok, któremu nie oparł się nikt, kto się do niej zbliżył; taki łagodny, równy sposób obejścia, że każdy czuł się przy niej bezpieczny. Miała dar okazywania przywiązania, a nikt z tych, dla których była dobra, nie zapomniał jej. Dzisiaj jeszcze, gdy mówię o niej z panem d’Andiguier’em, czuję, że ma ją tak żywo przed sobą, jakgdyby wczoraj odeszła od nas; i mnie jest tak samo. Niech tylko zamknę oczy, a widzę ją taką, jaką ją całowałam, zanim wyszła, w dzień tego okropnego wypadku... Widzę jej spojrzenie, jej włosy, jej usta, widzę ją całą, z palcami na tych ustach, przesyłającą m1 w progu ostatni pocałunek... ostatni...
Mówiąc to, przymknęła powieki. Widziała widmo i ja widziałem je również... Antonina była tuż, w tym ogrodzie, patrzyła na nas swemi głębokiemi źrenicami, ale nie jednakowem spojrzeniem. Podwójne życie, o którem marzyła, przedłużało się po jej śmierci, skoro, wywołując ją, Ewelina głośno a ja w duchu, w tej chwili, wywoływaliśmy, ona matkę naj-