Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nadawanie biednemu Renému przezwiska tego słynnego eleganta, było jednym z ulubionych żartów Jakóba — i mówi o niezgorszem zabijaniu czasu w domach istotnie bardzo przyjemnych, a do tego tym tonem — naśladował go — dojrzał do małżeństwa... Słuchaj pan — ciągnął dalej, biorąc ze stołu jeden z dzienników sezonowych — załóżmy się o obiad w Monte-Carlo z Malclerc’iem i Łucyą, że znajdę nazwisko przyszłej pani de Montchal?
— Owszem, spróbuj pan... — mówi René.
Jakób zabiera się do szukania w dzienniku rubryki Hyères i zaczyna czytać długą listę pań i panien, mieszkających w hotelach i willach; a mały de Montchal odpowiada za każdym razem, stosownie do danego wypadku: „nie znam,” „młoda” albo „stara” — „niebrzydka” albo „okropna, ” aż wreszcie czytający wypowiedział nazwisko, które obudziło we mnie zajęcie dla tego pociesznego egzaminu:
— Hrabina Edwardowa Muriel z rodziną. Willa „des Cystes.”
— Pięćdziesiąt lat — objaśnił Montchal.
Zdawało mi się, że odblask rumieńca ponownie zabarwił mu lica.
— Dobrze — nalegał Jakób — ale rodzina?
— Cztery córki i siostrzenica.
— A córki?
— Niczego.
— A siostrzenica?
— Bardzo ładna.
I znów odcień rumieńca, ale głos pozostał spo-