Strona:PL P Bourget Widmo.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kojny. Taki spokojny, że Jakób prowadził w dalszym ciągu swoje badanie, nic nie dostrzegłszy, aż wreszcie rzucił dziennik, mówiąc:
— Przegrałem zakład. Kiedy chcesz pan zjeść obiad?
— Wszystko mi jedno — odparł Montchal.
— Dlaczego nie dziś? — odezwałem się.
— Niech będzie dziś — rzekł René. — Łucya jest właśnie wolna.
— Zdawało mi się, że jesteś zaproszony do pani Osinine — zwrócił się do mnie Jakób, gdy zostaliśmy sami.
— Uwolnię się — odparłem. — Innego dnia Łucya nie mogłaby może pójść z nami, a przyjemnie na nią popatrzeć. Wszak wiesz coś o tem...
Jakże mógłbym powiedzieć temu towarzyszowi klubowemu, który nie zna wcale mego życia utajonego, prawdziwą przyczynę? Nieokreślone zmieszanie, jakie dostrzegłem na twarzy Montchal’a, gdy usłyszał nazwisko hr. Muriel, mogło pochodzić ztąd, iż ma niejasny jeszcze zamiar poślubienia jednej z córek tej pani. A mogło być wywołane i myślą o ożenieniu się z siostrzenicą. Mam zaś wszelkie powody przypuszczać, że ta siostrzenica jest córką Antoniny. Że pani Edwardowa Muriel jest jej bratową, wiem napewno. Wiem również, że Ewelina, dziecko mojej ukochanej, została jej powierzona po śmierci matki. Wiem, że to dziecko żyje, że powinno mieć teraz lat dwadzieścia, i nic więcej. Moja zupełna nieświadomość w tym względzie, to logika woli Antoniny. To