Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zuzanna usiadłszy w wygodnym fotelu, chrupała tartynki z kawiorem, popijając je winem hiszpańskiem, baron, który pożerał ją wzrokiem, zawołał z zapałem:
— Ach! Zuzieczko, cóżby powiedział Noirot dowiedziawszy się, że ja... w moim wieku...
Wspomniany przed chwilą przez barona Noirot był to lekarz, który przychodził codzień czuwać nad jego hygieną i leczył go za pomocą mięsienia. Desforges, systematycznie oddający się rozpuście, z najwyższą ścisłością obliczył nietylko ilość ruchu, jakiej codziennie używać powinien, ale nawet środki zapobiegające zbliżającej się zgrzybiałości. Od lat kilku przyjął do siebie ubogą, pobożną krewniaczkę, której hojnym pieniężnym zasiłkiem dopomagał do spełnienia miłosiernych uczynków. Ilekroć wychwalano jego wspaniałomyślność, odpowiadał z właściwym sobie szyderczym cynizmem:
Cóż chciecie? Muszę zapewnić sobie na stare lata siostrę miłosierdzia, któraby mi dogodzić potrafiła... Zobaczycie, że będę psu tym przez moją kuzynkę tak, jak nikt w Paryżu...
Podobne napady udanego egoizmu, bawiły niegdyś młodą kobietę, która widziała w nich dowód krańcowo materyalistycznego zapatrywania się na stosunki życiowe. Dziś jednak, gdy usłyszawszy nazwisko lekarza, podniosła