Strona:PL P Bourget Kłamstwa.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Nie gniewaj się, Fryderyku, ale dziś bardzo krótko zabawić mogę.
— Czy chcesz wypróbować moją cierpliwość? — odparł baron, zdejmując z niej okrycie. — Dlaczegóż nie uprzedziłaś mie listownie, że chciałabyś odłożyć dzisiejszą schadzkę?
— Zbyteczna uprzejmość — pomyślała w duchu młoda kobieta, mimowoli wyrzucając sobie niepotrzebnie wyrzeczone zdanie.
Zdjąwszy kapelusz, poprawiła włosy przed lustrem, w którem odbijały się ognie rzucane przez jej brylantowe kolczyki. Wszystkie dobrodziejstwa, jakiem i obsypywał ją ten człowiek, tak mało żądający wzamian, stanęły jej nagle w pamięci, to też ulegając instynktownej uczciwości — podobne poradoksalne obowiązki się trafiają zazwyczaj w równie fałszywych położeniach — usiadła na poręczy fotelu barona i pieszczotliwie szepnęła mu do ucha:
— Mnie samej byłoby to zanadto przykrem... Czyż nigdy nie uwierzysz, że z prawdziwą radością przychodzę tutaj...
— To mu się przecież należy! — dodała w myśli i ulegając nadal temu dziwacznemu poczuciu uczynienia zadość sprawiedliwości, dokładała wszelkich usiłowań, aby więcej niż zwykle upoić i oczarować kochanka.
Nie dziw więc! że gdy w godzinę potem,