Strona:PL Ossendowski - Drobnoludki.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czynka. — Zapewne starsze nawet od naszej fary?
Boćkowa klekotała dalej:
— Ta żółta rzeka, biegnąca po zielonej równinie, — to Nil, który rok rocznie zalewa ten kraj i czyni go urodzajnym.
— A co tam rośnie? — spytała Maniusia.
— Banany, daktyle, pomarańcze, cytryny, wino i inne owoce, ale największe bogactwo Egipcjan stanowi bawełna, pszenica i proso... ale trzymaj się mocno, moje dziecko, bo wódz nasz każe już spuszczać się na ziemię. Podróż nasza skończona!
Długo jednak krążyły bociany nad rzeką, szukając wygodnego miejsca do lądowania.
Klucz usiadł wreszcie nad dużem jeziorem. Szeroka odnoga łączyła je z Nilem.
Wśród wysokich trzcin stary bocian — wódz odnalazł obszerną polanę.
Boćki były uszczęśliwione.
W szuwarach rechotały żaby, czołgały się węże, śmigały jaszczurki zielone i niebieskie, w wodzie pluskały ryby i wypełzały na brzeg duże ślimaki, dźwigając na grzbietach żółte muszle.