Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/66

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wkrótce jednak nic już sobie nie robił z tych niezgrabnych, powolnych kulfonów i grubasów.
Przekonały go o łagodności hipopotamów małe, białe czapelki z pięknemi, cienkiemi piórkami, zwisającemi ze zgrabnej główki.
Te miłe, wesołe ptaki siadały na tłustych grzbietach i sapiących pyskach hipopotamów i szukały przyczepionych do nich pijawek, ślimaków i robaków.
Grubasy pomrukiwały z zadowolenia i rozkosznie mrużyły oczki, gdy czapelki, tak zwane „egrety“, szperały im za uszami, gdzie się czaiło różne robactwo, dokuczające olbrzymom.
Od tego czasu bociek spokojnie chodził pomiędzy hipopotamami, bacząc tylko, aby któryś z nich nie potrącił lub nie stratował go.
Ośmielił się do takiego stopnia, że, widząc grubą pijawkę, przyczepioną do boku mijającego go kulfona, zręcznie wydziobywał ją.
Hipopotam z wdzięcznem chrząkaniem zatrzymywał się, jakgdyby zapraszając boćka:
— Niech się pan nie krępuje! Bardzo proszę pożywić się kleszczami, ro-