Strona:PL Ossendowski - Daleka podróż boćka.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miał żółto-brunatne futerko, opuszczoną kitę ogona i większe, sterczące uszy.
Napastnik stał, warcząc i szczerząc kły.
Nie tracąc ani chwili, rezolutny Łobuz zdzielił go dziobem pomiędzy świecące w ciemności ślepie.
Podstępny wróg uciekł z jękliwem i przeraźliwem skowytem.
Był to szakal afrykański, tchórzliwy lecz przebiegły drapieżnik.
Mniejszy od wilka, ale większy od lisa, włóczy się on po nocach i napada na śpiące zwierzęta i ptaki.
Łobuz obmacał sobie pierś i nie myślał już o śnie.
Drzemał tylko, nasłuchując czujnie i od czasu do czasu rozglądając się po okolicy.
Nic go już tej nocy więcej nie płoszyło.
Wypoczął znakomicie i nabrał sił.
Nad ranem posilił się ostrygami, napił się wody i ruszył w dalszą drogę.
Przeleciał nad górami i ujrzą obszerną równinę.
W oddali widniało jakieś miasto, otoczone murami.