Przejdź do zawartości

Strona:PL Orzeszkowa - Listy vol1.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie brałam. Wzięłam to z książek, z własnego nad treścią ich myślenia i z tego przepotężnego wiewu pojęć i myśli, który coraz inaczej każdą epokę napełnia i nazewa się ― duchem czasu.
Otóż w stosunku do wiary religijnej pozytywizm nie zaprzeczał istnieniu rzeczy nadprzyrodzonych w ogóle, jak to czynił materializm, i nie nakazywał wiary w nie, jak to czynią wszystkie Kościoły i niektóre kierunki filozoficzne, ale zalecał wprost i tylko nie zajmować się niemi, zostawiać je niejako za nawiasem myśli i wiedzy, nie usiłować badać tego, co jest niezbadanem. O istnieniu Boga, o nieśmiertelności duszy i wszelkich innych zagadnieniach tej natury pozytywista mówić miał: Nie wiem. Ani przeczyć, ani twierdzić. Nie zajmować się tem i wyznawać niewiadomość swoją w dziedzinie dla ludzkich spostrzeżeń i doświadczeń niedostępnej. Poza tem nie było w tej doktrynie nic antyetycznego i antyspołecznego, co by umysły szlachetniejsze od niej odtrącić mogło. Przeciwnie, naprzeciw ołtarzy, od których odwracała twarze ludzkie, wznosiła ona inne: ludzkości i pracy dla niej, altruizmu, wiedzy itd. Było tam zresztą wiele jeszcze różnych zasad i haseł, pięknych same w sobie, ale których wyliczać nie będę, ponieważ z przedmiotem, o którym dziś opowiadam Panu, w bezpośrednim związku nie zostają. Przedmiotem tym są fluktuacje wiary religijnej, którym podlegałam, tak jak w ogromnej większości podlegają im ludzie z umysłami krytycznemi, analitycznemi, gdy oddają się pracy umysłowej.
Byłam więc pozytywistką, o przedmiotach religii w ogóle nie mówiłam ani tak, ani nie, tylko nie wiem, i przez czas pewien zdawało mi się, że w tej ciasnej i ciemnej celi, w której zamieszkałam, wszystko jest dobrze. Ale nie trwało to długo. Upłynęło lat niewiele, może 6―8, gdy uczułam, że bez perspektywy wykrojonej na świat zaziemski życie ziemskie jest celą ciasną, ciemną, duszną i w dodatku przez mnóstwo przeraźliwych strachów nawiedzaną. Im dłużej patrzałam na świat, im więcej rozwijała się własna moja istota duchowa, tem mocniej uczuwałam, że ani pierwszy, ani druga w kręgu rzeczy spostrzegalnych i doświadczalnych zamknąć się nie mogą, że nie podobna nie zajmować się tem, co poza tym kręgiem być musi, że pozytywizm dobrym być może dla myśli ludzkiej na początek, ale że potem musi i powinna ona przekroczyć granicę biernej niewiadomości i przez puszczę zjawisk znikomych, cierpień, występków, nędz tego świata, szukać czegoś wiekuistego, wyższego, czystszego, w imię czego można by znosić i kierować życie.
Nie podobna opisać w liście, jakiemi drogami spostrzeżeń, doświadczeń, cierpień i znowu zapalczywego uczenia się, czytania wyszłam