Strona:PL Orkan - Miłość pasterska.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
— Hej!... przyjedź, Jasiu, przyjedź,
Abo przypłyń wodą —
E, bo moje serdusko
Saleje za tobą.

Jasiek też wartko odpowiedział:

— Hej!... podej-ze mi rąckę
Na zieloną łąckę —
E, podej-ze mi obie,
Pomówimy sobie...

I zaśmiał się w sercu. Niezadługo przywiało od Suhory, ale dużo smętniej:

— Hej!... próźno ciebie, Jasiu,
Moje ocka płacą —
Jak przydę ku tobie,
Owce sie potracą.

A on, jakby już dawno nosił w myśli radę, odśpiewał z potuchą mocną.

— Hej!... zezyń owce nadół,
Ja wołki zezynę —
Zejdziemy na drózkę
Popod jaworzynę...

Gdy echa pocichły, nadsłuchował pilnie. Za chwilę dopiero ozwało się, jak granie najmilsze:

— Hej!... dyć to już śródwiecerz,
Minęło południe —
Kochaj mie, Jasieńku,
Ale nie obłudnie...