Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/410

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Usiadł sobie na ławce kamiennéj wprost na przeciwko drzwi stojącéj, która za siedzenie i łoże razem służyła, a wlepiwszy swe oczy krwią zabiegłe w ziemię, starał się pozbierać swe myśli.
Po chwili zaczął sobie przypominać kilka urwanych ułamków z ostatniéj mowy sędziego, lubo mu się owego czasu zdawało, że ani słówka z niéj mu słyszeć niepodobna.
Po mału coraz więcéj wyjątków z niéj się mu razem w pamięci łączyło, i na właściwém miejscu stawało, tak że w krótkim przeciągu czasu cała prawie w myśli mu stanęła, w tymże samym porządku, jak ją sędzia wygłosił.
Miał być za szyję powieszony,.... dopokąd nie skona,.... oto był jéj koniec.... Za szyję powieszony, dopokąd nie skona.
A gdy się nakoniec zupełnie zciemniło, zaczął sobie tych wszystkich na pamięć przywodzić, którzy to samo na szubienicy życie swoje zakończyli,... a których on znał bardzo dobrze,.... wielu nawet z jego winy, lub przez jego podstęp i zdradę. Obrazy tych osób w takiéj ilości jeden po drugim przed okiem jego duszy się przesuwały, że mu je zliczyć nie było podobna.
Nie jednego z nich na własne swoje oczy powieszonego widział,.... i drwił, i szydził sobie z niego, iż z modlitwą na ustach umierał. Z jakimże to szelestem przeraźliwym zasuwa z pod ich nóg się wysuwała; jakżeż nagle z ludzi silnych, pełnych zdrowia i życia wiszące kłody gliny się stawały! Niejeden z nich może w téjże saméj celi więzienia mieszkał,... na téjże saméj