Ta strona została uwierzytelniona.
W ponurej kniei, gdy się zwierz w komysze
Schowa i słodkim snem się ukołysze,
Cudzołożnika starca, niechże ściga
Śmiech, i suburskich psów zgraja obléga;
Taką mu nardą namaściłam ciało,
Że mi się lepszej zrobić nieudało.
Cóż to? Czy słabsza trutek moich władza
Niż barbarzyńskiej Medei — że zdradza?
Przecież tym jadem pomściła się ona
Na swej rywalce, na córze Kreona,
Co w dar zatruty, płaszcz, gdy się oblekła:
Buchły płomienie i w nich się upiekła!
Nieprzepomniałam wszakże tu żadnego
Ziółka, korzonka, w szparach skał skrytego.
On śpi, jam łoże tak spraktykowała,
By mu już żadna w myśli nie postała...
Oho! snać wiedźma bieglejsza ode mnie
Czar z niego zdjęła, że wyszedł tajemnie.