Strona:PL O lepsze harcerstwo G.Całek, L.Czechowska, A.Czerwertyński.pdf/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Zrobić wszystko, aby tylko nie rozwiązać drużyny?

nr 4/2014


Nikomu nie życzę, aby został postawiony w sytuacji, w której na jednej szali leży fizyczne przetrwanie drużyny (podstawowej jednostki organizacyjnej ZHP, nie osób jej tworzących), na drugiej zaś prawidłowe funkcjonowanie w niej metody harcerskiej. Zapewne wszyscy się ze mną zgodzą, że nie powinno być w ZHP miejsca na patologie (rozumiane jako rażące naruszenia metody harcerskiej lub/i Prawa Harcerskiego), a jednak są i to wcale nie tak mało. Dlaczego tak się dzieje? Wszystkiemu winna jest filozofia „mniejszego zła”, czyli zła, które wydaje się być mniejszym.

Mam mocne przekonanie, że zdecydowanie najczęściej w roli „mniejszego zła” występuje tytułowe nierozwiązywanie drużyny/gromady (często także szczepu czy hufca), mimo ewidentnego niewypełniania przez nie misji ZHP. Wielu osobom wydaje się to tak dramatycznym scenariuszem, jakby fizyczne przerwanie ciągłości danej struktury oznaczało koniec nie tylko harcerskiego (co też przecież wcale nie musi się zdarzyć), ale w ogóle całego życia osób do niej należących. Oczywiście nie twierdzę, że rozwiązanie jednostki nie jest bolesne – sama musiałam kiedyś podjąć taką decyzję i muszę przyznać, że niewiele innych wydarzeń w moim życiu wycisnęło ze mnie tyle łez. Twierdzę jednak, że w owym czasie trzeba było to zrobić, bo bilans wychowawczych zysków i strat za tym przemawiał – moja drużyna była po prostu za mała.

Choć jakość jest ważniejsza niż ilość, czasem brak tej drugiej skutkuje również brakiem tej pierwszej. Dla przykładu, w za małej drużynie nie można pracować systemem małych grup, przez co wytrącamy sobie z ręki jeden z największych atutów metody harcerskiej – sposób na kształto-

66 |O LEPSZE HARCERSTWO ||