Przejdź do zawartości

Strona:PL Nowele obce (antologia).djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Wobec tych stworzeń jest się bezbronnym. I to jest okropne. Wytłumaczę ci to. Z dobrym przyjacielem, którego się przyłapie u swej kochanki, można się pojedynkować; obcego człowieka można z miejsca zastrzelić; draba po prostu należy zbić. Są to wypadki, w których wiadomo, jak postąpić, bo ma się do czynienia z normalnymi ludźmi. Lecz ileż przeżyć musiałem doznać od pierwszej chwili, w której poznałem pannę de la Rosière, aż do... — wyjął zegarek z kieszeni kamizelki i położył go na stół — aż do dzisiejszej nocy, dziś, godzinę temu...
— Dobranoc! — rzekłem i wstałem.
— Oh! — zawołał August — kelner! zamknij pan drzwi!
— Proszę bardzo — odparł kelner, widocznie tak dowcipny, jak August, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.
— Siadaj, mój drogi — rzekł August — opowiem ci historję, a zadrżysz w głębi serca. Les amours de Monsieur Auguste Witte et de la très-jolie Kitty de la Rosière.
— Kelner, cygaro!
Usiadł wygodnie w fotelu; mały, czarny kapelusz pilśniowy wciąż miał na głowie, a żółty płaszcz wciąż jeszcze na ramionach. Byłem bardzo śpiący; jedynie nadzieja, że przyjaciel mój opowie mi, jak bardzo się zblamował, spędzała sen z moich powiek.
— Oszukała mnie... — począł.
— Ach! — zawołałem, mile tknięty.
— Nie zechcesz mnie przecież uważać za takiego