Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pisarzów i sekretarzów miejsca zastępujący uwijali się koło niego sędziów, i podobną całą sprawiedliwością podług woli swojej rządzili. Przywołano sprawę kobiety i mężczyzny, obojgu Chrze­ścian. Była to przekupka około pięćdziesiąt lat mająca, niezmiernie tłusta, czerwona, słowem, jak się pospolicie mówi, wyszcze­kana w najwyższym stopniu. Sama ona indukowała sprawę swoją po żydowsku, gdyż lud nasz języka tego uczyć się musiał. „Ko­deks Mojżesza, rzekła, w rozdziale XXV powtórzenia zakonu, na­kazuje, że po mężu bracie bez potomstwa, brat męża tego z wdo­wą żoną jego koniecznie ożenić się powinien. Ja się w tym przypadku znajduję, jestem wdową po mężu zeszłym bez syna, brat jego nie chce się żenić ze mną, oskarżam go przed najja­śniejszym kahałem, i upraszam, aby mu rozkazał, by mię wraz pojął i kochał z całej duszy swojej". W całej tej indukcie tłusty prezes zwiesiwszy siwą brodę na piersi chrapał i nic nie słyszał. Młody pisarz zbliżył się do ucha jego, i jakgdyby odpowiedź odebrał, przywołał oskarżonego. Był to ubogo lecz czysto ubrany człowiek bardzo przystojnej postaci. „Jakóbie, rzekł pisarz, sąd cię zapytuje: czy prawda, że się sprzeciwiasz prawu Mojże­szowemu i nie chcesz bratowej twojej pojąć za żonę?" „Prawda, odpowiedział, bo zakon nowy, nie zaś prawo Mojżesza, Chrześcianina wiązać powinny". Na te słowa porwały się z zapalczywości wszystkie żydy. „Co za zuchwalstwo! krzyknęli, ty się śmiesz z nowym zakonem odzywać?" Gniew i zgroza od sę­dziów przeszły do słuchaczów, młode nawet żydki, jak zygawki zaczęli przyskakiwać do Jakóba, i pazurami drapać go, szczęściem spór wszczęty obudził zgrzybiałego prezesa. Zadzwonił więc i nakazał spokojność. Jakób tak mówił dalej: „Prócz przywiedzionej przyczyny, nie chcę pojąć stojącej tu Małgorzaty, naprzód, że jest pijaczka, powtóre, że jest brzydka, po trzecie, że jest stara, po czwarte i ostatnie, że kocham inną dziewczynę, i że już z nią zaręczonym jestem". Więc tedy nie chcesz jej pojąć?" zapytał. „Przez żaden sposób", odpowiedział Jakób. Tu pisarz kahalny otworzywszy zakon, czytał następujące prawo: „A jeśliby mąż jaki nie chciał pojąć bratowej swojej, i nie chciał wzbudzić bratu swemu imienia w Izraelu, tedy przystąpi bratowa jego do niego przed oczyma starszych, i zrzuci trzewik z nogi jego, i plunie na twarz jego, a dom jego zwać się będzie dom wyzutego".
Pisarz trybunalski skończywszy czytać: „Małgorzato, zawołał, czyń co masz czynić". Natychmiast Małgorzata zdjęła but