Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tyla grzeczności można było łączyć tak niedelikatną chciwość pieniędzy. „Jakże się tam długo Jegomość bawił, rzekł mi mój dorożkarz, miałem czas i konie paść i napoić i jeszcze nie widziałem końca. Dokądże teraz pojedziem?" „Jedź na sądy, rzekłem, wszędzie mię teraz puszczą, bo mam bilet".
Lubo postać całej Warszawy, ulice jej nawet odmieniły się, rozeznałem jednak, że dorożka zajechała na dziedziniec, gdzie niegdyś stał pałac Krasińskich, a dziś stała ogromna karczma. „Gdzież mię to wieziesz?" zapytałem. „Na sądy", odpowiedział woźnica. I tu na wnijściu, mimo okazanego biletu były trudno­ści, lecz za daniem dwóch talarów zniknęły. A nadto tłum żydków z faktorskiem prawie narzucaniem się obstąpił mię, ofiarując się być przewodnikiem i tłomaczem moim. Wybrałem najpocześniejszego i dobrzem trafił, był to bowiem jeden z sławnych me­cenasów żydowskich.
Weszliśmy po schodach pełnych śmieci i brudu do obszernego przysionka, napełnionego tłumem żydowstwa. Sędziowie byli na ustępie. Usiedliśmy w kącie na ławie, co dało mi czas rozmawiać z uczonym mecenasem moim, i wiele światła zasięgnąć od niego. „Panie, rzekłem mu, dla czegóż tak niemiłosier­nie zburzyliście gmachy miasta tego i na miejscu wielu niegdyś, jak słyszałem wspaniałych, tak nikczemne postawili?" „Uczy­niliśmy to, odpowiedział mecenas, na mocy zakonu Mojżesza: „Zburzycie do szczętu, mówi Mojżesz (Deutoronom. Rozdział XII, w. 2) wszystkie miejsca, na których mieszkali narodowie, a które wy posiadacie i porozwalacie ołtarze ich i połamiecie słupy ich, spalicie bogi ich, i wygładzicie imię ich z miejsca onego". Przy­znasz waść, mówił mecenas, „że prawo to jest dosyć wyraźne. Jeśli wam nie dosyć na niem, przytoczę więcej". Tenże Mojżesz tak mówi dalej: „Wytracisz naród, który Pan Bóg twój poda to­bie, nie sfolguje mu oko twoje, bo pośle Pan Bóg twój na na­ród ten szerszenie i zetrze je starciem wielkiem, aż będą wyni­szczeni, a poda krocie ich w ręce twoje i wygubisz ich pod nie­bem, nie ostoi się żaden przed tobą, aż ich wytracisz (Deutoronom. Rozdz. VII i XV). W ziemi, którą Pan Bóg twój dawa tobie w dziedzictwo, byś ją posiadał, wygładzisz pamiątkę Amalekową pod niebem. Ani się nie zlitujesz nad niemi, ani się spowinowacisz z niemi, albowiem Pan wybrał ciebie, abyś był osobnym ludem. Nie zapominajże tego". „Mógłbym, mówił dalej mecenas, tysiąc podobnych praw, podobnych zakazów cyto­wać. Wszędzie Mojżesz nakazuje nam nienawiść przeciw ludom