Strona:PL Niemcewicz - Rok 3333.pdf/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się w polu jej mieściło, aż nareszcie odkryłem, że to były cycele (poświęcone sznureczki, które żydzi w kraju łapserdaków swoich noszą), dość kunsztownie wyryte. Na gzemsie dwa wiersze w he­brajskim języku, a pod temi te słowa łacińskiemi literami: Moszkopolis A. 3333.
Mimo przywileju snów, w których najdziksze rzeczy stają się rzetelnemi, nie mogłem się pojąć w zadumieniu mojem. Na­stępujące jednak snu tego opowiadanie dowiedzie, że z każdym prawie krokiem com uczynił, wzrastało smutne zadziwienie moje.
Wjechawszy w miasto, ujrzałem po obu stronach domy, na wzór karczem dzisiejszych stawiane, z wystawami i stajniami. W niektórych miejscach sterczały żerdzie. Od nich, od jednego domu do drugiego naprzeciw przeciągnięte były sznury, na znak, że właściciele tych domów powinowactwem byli złączeni. Przed domami siedziały żydówki, a przed niemi macki z obwarzankami, kukiełkami i solą. Nigdzie nie było bruku, lecz natomiast błoto niezmierne. Około domów mnóstwo kaczek, gęsi, kur, indyków babrzących się w tem błocie. Wszędy snuły się ćmy brudnych Żydów, naprzód i w tył, na lewo i na prawo. Przebóg! zawołałem: gdzież ja to jestem? Jakże się zżydziło to miasto? jakże? nie ujrzęż i jednego Chrześcianina Polaka? Ledwiem wyrzekł te słowa, alić spostrzegłem małą brudną dryndulkę, a na niej siedzącego woźnicę, przecież nie w żydowskim ubiorze. Kiwnąłem i przybył. Wsiadłem umyślnie, bym od tego człowieka mógł powziąść objaśnienie względem tego wszystkiego, com widział i czegom pojąć nie mógł. Że dorożka w niezmiernem na ulicach błocie postępowała powoli, a niedostatek bruku wszelki hałas od­dalał, ja i woźnica mogliśmy się wybornie słyszeć i wygodnie rozmawiać. „Mój przyjacielu (rzekłem), zaklinam cię, powiedz mi, co się znaczy, tak niepojęta, tak prędka odmiana. Niedawno Warszawa była miastem chrześciańskiem, polskiem, zkądże dzisiaj w mieszkańcach, w domach, słowem we wszystkiem tak zżydziała?" „Albo Jegomości musi się śnić, odpowiedział trochę z żydowska woźnica, albo z innego kraju musiałeś tu przybyć. Gdzie tam niedawno! ludzie powiadają, że to już z tysiąc lat, jak żydostwo opanowało tę niegdyś polską ziemię". „Jakimże sposobem (zawołałem) wojenny lud dał się podbić tym kapcanom?“ „To mędrsi i uczeńsi doskonalej wam powiedzą, ja tylko wiem to, czegom się z ustnego podania, od dziadów i naddziadów mych nauczył. Nie orężem podbili oni Polaków, lecz sztu­ką, podstępami, przekupstwem; nie wiem dokładnie, jak to było,