Strona:PL Niedola Nibelungów.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

       41 Kto przybył z niczem, do dom wiózł dary sowite:
Konie z rzędem król dawał, zbroje, szaty lite,
Jak by myślał, że życia na jutro nie stanie;
Pełnemi też rękami dawali dworzanie.

       42 Wreszcie hucznie, wesoło skończyły się gody.
Panowie między sobą mówili, że młody
Królewicz będzie dla nich pożądanym panem;
Ale nie takie myśli miotały młodzianem.

       43 Póki życia rodzicom, nie chciał syn na tronie
Zasiadać, ani włożyć koronę na skronie;
Tej jeno pragnął władzy, by mu było danem,
Gromić przemoc, a bronić kraju, gdzie był panem.

III.
Jak Zygfryd przybył do Wormacyi.

       44 Żył młodzieniec bez troski, żył w szczęściu, swobodzie,
Aż posłyszał o owej przecudnej urodzie
Królewny ziem burgundzkich. Jej to wdzięki potem
Raj mu i zgon przyniosły za losu przewrotem.

       45 Głośną była jej piękność, a każdy powiada,
Iż w pięknej główce miała rozumek nielada
I serca zalet wiele: więc się też wybiera
Zalotników bez liku do kraju Guntera.

       46 Lecz chociaż przy niej gachów kręciło się mnogo,
Nie skłoniło się dziewczę jeszcze do nikogo,
Bo miłość nie zbudziła się w dziewiczem łonie:
Daleko był jej przyszły jeszcze, w obcej stronie.