Strona:PL Negri Miejsce starych.pdf/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wystającym podbródkiem. Twarz, tchnąca mocą odporną; drobny organizm ze stali, którego każda sprężynka we właściwem znajdowała się miejscu, każde kółko funkcjonowało sprawnie, jak w doskonale sporządzonej maszynie.
Przełamała wreszcie jego niechęć. Ustąpił nietyle przez litość nad nią, ile przez nieświadome poczucie szacunku dla tej siły kobiecej, urobionej na narzędzie pracy. Wstąpiła do fabryki i po kilku miesiącach została pomocnicą majstra w oddziale tkackim za lira i siedemdziesiąt pięć centów dziennie.
I tyle. Lir i siedemdziesiąt pięć centów! Pan Agliardi miał nawet dobre serce, ale w owym czasie, około roku 1870-go, płace kobiece nie przekraczały tej normy. Zadowolniła się tem; miała odwagę. Byleby pewny kawałek chleba. Nie myślano jeszcze wówczas o kooperatywach robotniczych, o syndykatach i bezrobociach. Jakoś udawało jej się wyżywić za te pieniądze siebie i dzieci, któremi, po powrocie ich ze szkoły, opiekowała się sąsiadka. Wyżywić siebie?... Ot, głupstwo. W południe miseczka mleka z chlebem i trochę zupy; kawałek kukurydzowego placka wieczorem... Powtarzała zwykle ze śmiechem: „Kto utrzymuje, że to zamało, aby żyć, kłamie przez żarłoczność; kto je więcej, hoduje sobie tylko astmę i artretyzm“.
Była uosobieniem optymizmu. Na oknie jedynej jej izdebki kwitła szkarłatna geranja, którą podle-