Strona:PL Negri Miejsce starych.pdf/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Filozofja Felicjany była prosta i logiczna: kto jest niepotrzebny, jest szkodliwy; powinien umrzeć! I właśnie mąż jej umarł w samą porę. Dla dwojga drobnych dzieci daleko lepszą opiekunką jest matka-wdowa, sprawna i silna, niż stu ojców-pijaków. Z mężczyznami rozbrat weźmie zupełny. Ten jeden w ciągu siedmiu lat smutnego pożycia małżeńskiego obrzydził jej swój ród aż nadto. Będzie pracowała sama, dopóki jej sił starczy, a wtedy chłopcy, którzy dorosną do tego czasu, zaopiekują się z kolei matką.
Rozumując zupełnie słusznie, że zarobki skromnej bieliźniarki są zbyt niepewne i nieregularne, aby troje głodnych ust miało opierać na nich pewność egzystencji, udała się bez wahania do pana Agliardi, właściciela fabryki wyrobów wełnianych, któremu od wielu lat odnosiła koszule i mankiety, szyte przez nią na rachunek eleganckiego sklepu, gdzie je zamawiał. Na prośbę o umieszczenie jej w fabryce, odpowiedział zdumiony, jak gdyby spadł z obłoków:
J.j...akto? j.j.jak to?... (zacinał się trochę w mowie, co było zarazem wadą jego i stałą zmorą) J...j...akto? Felicjano!... W fabryce? ty?... T...t...y?... taka wątła?... Czy będziesz mogła w...w...ytrzymać?... w t.t...akiem p...p...iekle?...
Stojąca przed nim kobiecina była istotnie drobna i napozór wątła. Wpiła w niego wszakże parę oczu pełnych zapału i energji, usta jej były szerokie i twardy miały wykrój, zarysowane prostą linją nad