Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Kumotra odpowiedziała, że niesie do Józefowca towar na sprzedaż.
— Co to za towar? — pytał dalej.
— Wełniane gunie, panie, żołnierzom do przykrycia; możeby wam się która spodobała? — odrzekła Nowotna, rozwięzując pakę i rozkładając jeden koc na belkach.
Była to dobra kobieta, lecz gdy sprzedawać zaczęła, nie było jej można przegadać.
— Czy to twój mąż wyrabia? — zapytał znowu.
— Wyrabiał, dawniej, złoty panie; ale na żniwa będzie dwa lata temu, jak leży w ziemi, zmarł na wycieńczenie. Dawniej po trochu do krosen siadałam i nauczyłam się tkać, a teraz mi z tem dobrze. Więc też wciąż do tejże tu oto dziewuchy powtarzam: Ucz się, dziewczyno, bo czego się nauczysz, tego ci i złodziej nie weźmie.
— Czy to twoja córka? — pytał pan dalej.
— Moja? Nie, kumotry; ale mi często w pracy pomaga. Nie dziwcie się, że mała, za to spora a do pracy jak ogień; ten oto koc samuteńka zrobiła. Pan mnie poklepał po ramieniu i mile na mnie spojrzał; jak żyję, takich pięknych modrych ócz nie widziałam, istne bławatki.
— Czy ty nie masz dzieci? — pytał dalej.
— Mam jednego chłopca, — odpowiedziała kumotra, — dałam go do Rychnowa na nauki. Pan Bóg mu dał dar Ducha św., nauka mu idzie, jakby grał; śpiewa też na chórze, radabym była, gdyby księdzem został.
— A nuż nie będzie chciał zostać księdzem?
— Ale panie! zostanie na pewno; Jerzy jest dobry chłopiec, — zapewniała kumotra.
Ja się tymczasem ustawicznie przypatrywałam trąbce, medytując bezustannie, jakim sposobem ten pan przez nią widzi. Lecz on to, zdaje się, po moim nosie poznał, bo naraz zwracając się do mnie, zawołał:
— Możebyś się rada dowiedziała, jak się przez ten dalekowidz patrzy? Co?
Zarumieniłam się i nie mogłam ócz podnieść; lecz kumotra mnie wyręczyła, mówiąc:
— Ta głupia! Myślała, że to flet, a wy, panie, muzykant. Alem jej już powiedziała, kto jesteście.