Strona:PL Němcová Babunia 1905.pdf/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Przypominasz sobie jeszcze, Kaspar? Byłeś wtedy już duży chłopak, — zapytała Babunia, siadając do niego na ławie przy piecu i zostawiające dzieci, które się podarkom dość nacieszyć nie mogły.
— Jakżebym nie miał pamiętać! Wszak to piękny zwyczaj, i dobrześ, Teresko, zrobiła, żeś go w familii zaprowadziła. Dzieci będą miały piękne wspomnienia, gdy się kiedyś znajdą w trudach tego życia. Ten dzień człowiek najchętniej wspomina, szczególnie gdy jest na obczyźnie. Doznałem tego sam na sobie, gdym był kilka lat w świecie. Choć dosyć dobrze mi się powodziło, to jednak mi wciąż na myśl przychodziło:
— Gdybym dziś siedział u matki i jadł kaszę z miodem, kluski z makiem i kapustę z grochem, darowałbym wam chętnie wszystkie te dobre potrawy.
— Nasze potrawy, — przytaknęła Babunia, kiwając głową, — ale zaponiałeś o mięszance[1].
— O tę, jak wam wiadomo, ngdy nie dbałem; w Dobruszce nazywali mięszankę „muzyką”. Myślałem o czemś innem, czegośmy zawsze wszyscy radzi słuchali.

— A już wiem, co masz na myśli; kolendę pastuszków, mamy ją tu także. Bądź cierpliwy, a niedługo ją usłyszysz, — rzekła Babunia, a nim skończyła, odezwała się już w podwórzu tuż pod

  1. Mięszanka = suszone owoce.