Strona:PL Němcová Babunia.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Pani księżna nas zaprosiła — wyrwały się dzieci, a babunia opowiedziała, jak się z księżną spotkała w altanie.
— Takie buty — rzekł pan ojciec, zażywszy tabaki. — No to idźcie, a potem opowie mi Adelka co tam widziała. A ty, Janku, co odpowiesz, jak ci się pani księżna zapyta, gdzie zięba nosem siada? Nie wiesz tego, prawda?
— Ona się o takie rzeczy pytać nie będzie — odpowiedział Janek i pędził naprzód, żeby mu pan ojciec nie mógł dłużej dokuczać. Młynarz się uśmiechnął pozdrowił babunię i poszedł ku upustowi.
Koło gospody dzieci kataryniarza bawiły się robiąc młynki, a Cylka nosiła na ręku najmłodsze.
— Co wy tu robicie? — pytała Basia.
— Nic — odpowiedziały dzieci, przyglądając się wystrojonym rówieśnikom.
— A my idziemy na zamek — zaczął Janek.
— Dopieroż tego! — skrzywił się Wawrzek kataryniarzów.
— I zobaczymy tam papugę — rzekł Wiluś.
— Jak będę duży, to też zobaczę papugę; ojciec mi powiedział, że pójdę w świat — odparł mu na to swawolny Wawrzek. Ale drugi chłopiec, Wacek i siostra Cylka, wzdychali zawistnie: — Żebyśmy i my mogli pójść na zamek!...
— No, dobrze, ja wam coś przyniosę — uspakajał ich Janek — i opowiem wam jak tam było.
Wreszcie dostała się babunia z dziećmi w pobliże parku, gdzie pan Proszek już na całe towarzystwo czekał.
Książęcy park dla wszystkich stał otworem i niebardzo był oddalony od Starego Bielnika, ale babunia rzadko kiedy zachodziła do niego, osobliwie, gdy państwo bawili na zamku. Podziwiała wprawdzie piękne uporządkowanie wszystkiego, przeróżne kwiaty, niewidziane drzewa, wodotryski i złote rybki w sadzawkach, ale wolała chodzić z dziećmi na łąkę albo do lasu. Tam mogły dzieci wyrabiać co im się tylko podobało, tarzać się po zielonym kobiercu,