Strona:PL Němcová Babunia.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

powąchać każdy kwiatek, a nawet narwać ich sobie na wianki i wiązanki. W polu nie rosły wprawdzie drzewa pomarańczowe i cytrynowe, ale tu i owdzie stała pękata czereśnia albo płona grusza, owocu było na nich wielkie mnóstwo i każdy mógł sobie narwać do woli. W lesie było znowu zatrzęsienie jagód, borówek, poziomek, grzybów i migdałowych orzeszków. Wodotrysków w polu nie było, ale babunia lubiła przystanąć z dziećmi koło upustu. Patrzyli sobie, jak fale wody chyżo zjeżdżają wdół, jak woda rozpryskuje się w tysiące kropelek i strzelając niemi do góry, zaraz opada zpowrotem, zakotłuje się, zabulgocze i dopiero potem pędzi dalej spokojnie. Przy upuście nie było złotych rybek wyczekujących na okruszyny bułek, ale gdy babunia przechodziła tamtędy, sięgała do kieszeni, wysypywała z niej do fartuszka Adelki okruszyny chleba, a gdy je dzieci wrzucały do wody, wyroiło się z głębiny wielkie mnóstwo ryb. Najwyżej pod powierzchnię wypływały srebrnołuskie płocice i uganiały się za okruszynami, między niemi jak strzały migały okunie z wyciągniętym grzbietem, a niekiedy prześliznął się smukły sum z długiemi wąsami. Czasem można też było zobaczyć brzuchatego karpia albo płaskogłowego miętusa.
Na łące spotykała się babunia z ludźmi, którzy zdaleka ją pozdrawiali: — Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! — albo mówili: — Dzień dobry. — Niejeden się zatrzymał i pytał: — Gdzie idziecie, babuniu? Jak się macie? Co porabiają wasi? — Z rozmowy z nimi można było dowiedzieć się dużo rzeczy.
Ale na zamku!... Ani tam pogadać, ani się czego dowiedzieć! Tu ci przeleciał lokaj w liberji, tam pokojówka w jedwabiu, tu jeden pan, tam drugi, a każdy zadzierał nos wyżej, niż miał głowę, a wszyscy kroczyli jak te pawie, co jedyne z pośród ptaków miały prawo włóczyć się po trawniku. Jeśli który nawet i pozdrowił babunię, to rzucił tylko jakby mimochodem: — Guten Morgen! — albo: — Bon jour! — Babunia się tylko zaczerwieniła i nie wiedziała, czy ma powiedzieć: — Na wieki wieków! — czy też: — Bóg zapłać! — Zawsze też mawiała w domu: — Tam, na zamku to istna wieża Babel.