Strona:PL Němcová Babunia.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

bułki, którą ta specjalnie dla swojej kurki przy śniadaniu zostawiała.
— Idź, Czarnula do mamusi, bułeczkę zostawiłam dla ciebie u niej, bo ja idę do pani księżnej — przemawiała Adelka do swojej kurki. Ale kurka jakoś tego zrozumieć nie mogła, pędziła za Adelką i chciała ją dziobem chwytać za ubranko.
— Nie widzisz, głupia, że mam na sobie białe ubranko? Sssio! — odpędzała ją dziewczynka, ale kurka nie chciała odejść, póki jej babunia nie trzepnęła chustką po skrzydłach.
Uszli kawałek drogi, aż tu raptem nowe niebezpieczeństwo zagraża białej sukience! Ze zbocza pędzą oba psy, brną przez strugę, na brzegu trochę się otrząsają i jednym susem zbliżają się do babuni.
— Ach wy gałgany! Kto was tu posyła? Zaraz mi się wynoście! — strofowała babunia psy. Słysząc gniewny głos babuni i widząc, że podnosi ona rękę z chustką, przystanęły, myśląc: — Co też to ma być? Dzieci także pokrzykiwały na psy, a Janek podniósł nawet kamień, żeby ich nim odegnać, ale kamień wpadł do strugi. Psy przyzwyczajone do aportowania rzuconych im rzeczy nawet z wody, pomyślały, że dzieci chcą się z nimi bawić i z wielką uciechą rzuciły się do strugi, ale już za chwilkę były znowu na brzegu i zaczęły obskakiwać dziatwę ze wszystkich stron. Dzieci krzyczały, chowały się za babunię a babunia nie wiedziała, co zrobić.
— Pójdę do domu i zawołam Bietkę — rzekła Basia.
— Nie wracaj do domu, bo to podobno nie przynosi szcześcia na drogę — ostrzegała ją babunia.
Dobrze się stało, że nadszedł pan ojciec i psy odpędził.
— Gdzież to, państwo, idziecie? Na wesele, czy w goście na gody? — pytał młynarz, kręcąc tabakierką w ręku.
— Tymczasem nikt się nie żeni, panie ojcze, idziemy tylko na zamek — odpowiedziała babunia.
— Na zamek! Hm — hm, to nie byle co! I cóż tam będzie na zamku? — pytał pan ojciec, dziwując się.