Strona:PL Němcová Babunia.djvu/264

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Jakżeby mogło być inaczej! — odpowiedziała babunia nie domyślając się nawet, o co księżnej chodzi. — Niech pani księżna pyta, chętnie odpowiem.
— Powiedziałaś wczoraj, że jak hrabianka przybędzie do rodzinnego swego kraju i ujrzy to, co jej sercu miłe, to twarz jej znowuż się zarumieni. Powiedziałaś to z takim naciskiem, aż się nad tem zastanowiłam. Czy mi się tylko zdawało, czy też powiedziałaś to rozmyślnie.
Mówiąc to, księżna spoglądała na staruszkę bardzo uważnie, ale babunia nie zmieszała się bynajmniej. Przez chwilę namyślała się, jak odpowiedzieć, a potem rzekła szczerze:
— Powiedziałam to rozmyślnie; co było na sercu, to i na języku. Chciałam pani księżnej coś podpowiedzieć, bo czasem słowo powiedziane w porę bywa bardzo szczęśliwe i przynosi korzyść.
— Czy hrabianka powiedziała ci coś takiego?
— Uchowaj Boże! Panienka nie należy do tych, co to łzy mają na pokaz, ale kto sam wiele zaznał, ten wiele rozumie. Niezawsze udaje się ukryć, co jest na dnie serca. Sama się wszystkiego domyśliłam.
— Czegóż się domyśliłaś, coś słyszała? Powiedz mi o tem, bo pytam nie przez ciekawość, ale przez troskę o swoje dziecię, które kocham jak własne. Muszę więc wiedzieć o niej wszystko — mówiła księżna z rosnącym niepokojem.
— Mogę śmiało powiedzieć, com słyszała, bo w tem niema nic złego, anim się nikomu zawierzyć nie musiała na milczenie — rzekła staruszka i opowiedziała, co słyszała o zaręczynach i chorobie hrabianki. — Za jedną myślą idzie druga, a na co człowiek spojrzy zbliska, to wydaje się innem, niżby się widziało zdaleka. Tak więc, pani księżno, i to mi przyszło do głowy, że panienka niechętnie wyszłaby za tego pana hrabiego, a jeśli może nic nie mówiła, to tylko przez wzgląd na panią księżnę. Wczoraj spoglądałam na hrabiankę i byłabym nad nią płakała, tak mi jej było żal. Oglądałyśmy te ładne obrazki, co je malowała — aż dziwno jakie ładne! — i wpadł mi do ręki obrazek, który, jak mi panienka powiedziała,