Strona:PL Němcová Babunia.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

każdym pacierzu nie zapominali ofiarować Ojcze nasz za jej zdrowie. Dzieci uspokoiły się jednak, ale pani Teresa i tak już małomówna, mówiła jeszcze mniej, niż zwykle, a ile razy babunia wchodziła do jej pokoju, widywała ją zapłakaną. Wysyłała ją więc w gości, żeby się trochę rozerwała. Babunia wogóle lubiła, gdy córka wychodziła do znajomych, bo widziała bardzo dobrze, że w opustoszałym domu przykrzy się jej coraz bardziej i że lepiejby się czuła w ludnem mieście, do którego się w ciągu paru lat przyzwyczaiła. Małżeństwo jej było szczęśliwe, ale miało ono tę niedogodność, że większą część roku musiał Jan spędzać w Wiedniu, a ona musiała żyć zdala od niego w tęsknocie i w niepokoju. A teraz składało się oto tak niedobrze, że może przez cały rok nie zobaczy męża, a dzieci ojca. — Za życie trzeba płacić tylu troskami! — mówiła babunia do siebie. Razem z Janem chciała do niej przyjechać jej młodsza córka, Joanna, żeby matkę odwiedzić i naradzić się z nią, bo się miała wydawać za mąż. Babunia ogromnie się z tego cieszyła, a tu raptem po uciesze! Prócz tego martwiła się też, że Kuba ma iść do wojska. Kuba był zdatny, miły chłopak, Krysia zaś była dobrą dziewczyną, babunia kochała jedno i drugie z całego serca i byłaby się cieszyła, gdyby się byli mogli pobrać. — Gdy znajdzie równy równego, to bywa zgoda i Pan Bóg sam się cieszy z takiego małżeństwa — mawiała. A oto i temu małżeństwu zagrażało wielkie niebezpieczeństwo. Tego właśnie dnia Kuba razem z innymi poszedł się stawić do komisji poborowej. To wszystko leżało na babuni kamieniem i martwiło ją.
— Patrz, babuniu, czarnula rozgrzebuje zagonek. Czekajno, ty sowo! Sssio! — wołała Basia. Babunia podniosła głowę i widziała, jak kura ucieka z ogrodu; na zagonku był wygrzebany dołek.
— A to gruba skóra, jak się chytrze zaczaiła! Weź grabie, Basiu, i popraw zagonek. Patrzcie, państwo, gęsi też w ogrodzie! Przychodzą się upominać, bo już drobiowi czas na grzędę, a ja o nim zapomniałam. Trzeba ptaszki nakarmić! — Rzekłszy to, odłożyła babunia robotę i poszła karmić drób. Basia pozostała w ogródku i poprawiała zagonek.