Strona:PL Němcová Babunia.djvu/211

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XIV.

Było to w kilka dni po pierwszym maja. Ponieważ to był czwartek, więc dzieci miały dzień wolny i pomagały babuni podlewać w ogrodzie kwiaty i wino, które już się na murze zieleniło. Podlewały także swoje drzewka i wogóle miały tego dnia dużo pracy, bo Basia od trzech dni nie oglądała swoich lalek, chłopcy nie mogli byli przewietrzyć swoich koników, a wozy, strzelby i piłki leżały w kącie. W gołębniku też już dawno nie byli, a króliki musiała karmić Adelka. Teraz, w dzień wolny trzeba było wszystko podoganiać. Babunia, skończywszy podlewanie, pozwoliła dzieciom bawić się, a sama usiadła na darniowej ławie i zabrała się do roboty. Była do pracy tak przyzwyczajona, że ani chwili wytrzymać bez niej nie mogła. Smutna była; nie śpiewała i nie zwracała uwagi na czarną kurkę, która przez uchyloną furtkę weszła do ogródka, a że jej nikt nie wypędzał, więc zaczęła rozgrzebywać zagonek. Szara gęś pasła się przy płocie, żółte gąsięta przesuwały główki między sztachetami, ciekawie zaglądając do ogrodu. Babunia bardzo lubiła te gąsięta, a jednak teraz nawet na nie nie spojrzała. Myśli jej rozbiegały się w różne strony. Przyszła wiadomość z Wiednia od Jana, że nie przyjadą, jak pisał, w połowie maja, bo hrabianka Hortensja ciężko się rozchorowała. Jeśli Bóg pozwoli, to może pani księżna zajrzy na zamek, ale pewności niema. Pani Teresa po przeczytaniu listu płakała, a dzieci, widząc ją płaczącą, płakały także. Wiluś miał już tylko kilka kresek na drzwiach do zmazania, i raptem okazało się, że cała uciecha nadarmo. I ta miła dobra Hortensja, żeby miała umrzeć, to się nikomu jakoś w głowie zmieścić nie mogło. Przy