Strona:PL Němcová Babunia.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Babuniu, ja także jednę zapalę za dusze tych nieszczęśliwych weselników w lesie Hertyńskim — rzekła Basia.
— Zapal, zapal, dziewczynko, modlitwa nasza będzie im pewno miłą. — Zapalono tedy jeszcze jednę świeczkę, babunia z dziećmi uklękła przy stole i odmawiała pacierze, dopóki świeczki płonęły. — Światłość wiekuista niechaj im świeci i niech odpoczywają w świętym pokoju! — kończyła babunia pacierze, a dzieci były nauczone, że mają powiedzieć: Amen.
W tydzień po Zaduszkach, gdy babunia budziła dzieci, aby wstawały, powiedziała im, że przyjechał święty Marcin na białym koniu. Dzieci szybko powyskakiwały z łóżek, pobiegły ku oknu, a oto wszędzie było biało. Na zboczu nie było na drzewach ani jednego zielonego liścia: wierzby przy rzece i olchy przy potoku były zupełnie z liści ogołocone. W lesie zieleniły się jedynie jodły i świerki, ale gałęzie ich uginały się pod ciężarem śniegu. Na jarzębinie niedaleko domu, na której wisiało kilka zmarzłych jagód, siedziała wrona, a drób na podwórzu stał zamilkły i ze zdziwieniem patrzył na tę nowość. Tylko wróble poskakiwały wesoło i szybko zdziobywały, co kury zostawiły ze śniadania. Kot powracający z łowów, po każdym kroku otrząsał łapki i szybko śpieszył do izby na zapiecek. Zaś psy zaśnieżone po kolana, wesoło uganiały się po śniegu.
— Śnieg! Śnieg! — wołały dzieci. — Jak to dobrze! Będziemy jeździli saniami! — Zima przynosiła z sobą mnóstwo uciech, więc witano ją z wielką radością. Święty Marcin przyniósł dzieciom smaczne rogaliki, a po świętym Marcinie zaczynało się darcie pierza. Dzieci wolały oczywiście prząślenie, bo miały przy niem więcej swobody, niż przy darciu pierza. Gdy darki pozasiadały w kuchni przy długim stole, na którym ułożono kupę białego pierza jakby zawiej śnieżną, to babunia nie przestawała odpędzać od stołu Adelkę i obu chłopców. Zdarzyło się mianowicie razu pewnego, że Janek znalazłszy się między pracującemi darkami, przewrócił się w tę kupę pierza. Co to była za awantura, łatwo sobie wyobrazić. Od tego czasu mawiała babuniu, że tych małych nie warto puszczać